Get all 24 Stworz releases available on Bandcamp and save 10%.
Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality downloads of Sny Zmory, Ziemia śmiercią śpiewa, Pieśń-Śmierć, Krąg Kryvi, Duchy ziemi, Nektar Inspiracji, Wiecznica, Brzask - Reh 2009, and 16 more.
1. |
Na rzece z gwiazd
03:12
|
|||
2. |
Śniłem o Tobie pieśń
07:00
|
|||
Śniłem o Tobie pieśń
odległą jak dzieciństwo
wypisaną żarem Słońca
lecz słowa jej wygasłe
miecz pokryła rdza
kądziele pożarł czas
Śniłem o Tobie pieśń
melodię nocnych mgieł
niesioną po licach jezior
w prześwity czarnych niebios
w obietnice jasnych dni
skrzących się śród czystych wód
śniłem o tobie pieśń
majową nutę wiatru
grającą w młodych brzozach
na skrajach polnych dróg
jej słowa - moja krew
jej treść - to mój dech
jej ton niczym czas
smak wiecznego popołudnia
przebłyski sprzed lat
Śniłem o tobie pieśń
zrodzoną w innym życiu
wyblakłą niczym echo dnia
Śniłem o tobie pieśń
a może nigdy jej nie było
ta pieśń to mój grób
w polu krzyż z młodych brzóz
Wiem, ta pieśń
Odwieczny śpiew
wiem skąd płynęła
i kto ją grał
ta pieśń jest jak krew
jej finał to śmierć
jej początek to zew
przebudzenie w świty jutra
jasne światło w oczach dziecka
i bezchmurne niebo kwietnia
tą pieśń śpiewałaś ty, ma ziemio
gdy kwitłaś - ja kwitłem
gdy żyłaś - ja żyłem
Śniłem o tobie pieśń
A może pieśń śniła mnie?
wiem przypomnę ją sobie znów
Śniłem o tobie pieśń
A może ty wyśniłaś mnie
Byłem jednym z twoich snów?
|
||||
3. |
Dziewosłąb śmierci
06:53
|
|||
Za wielką rzeką
mglista równina
na dusznym opolu
bal się zaczyna
Niech staną najprzedniejsi gburowie
W konkury na swaty morowe
Na wielkiej miedzy
mglista dziedzina
na dusznym pastwisku
święta godzina
Niech staną najprzedniejsi kumowie
W konkury na swaty morowe
Otwórzcie szeroko
największe wierzeje
wystawcie ławy
niech strawa dojrzeje
Postawcie chleby
pieczone z męki
Lejcie gorzałkę
pędzoną z udręki
Stańcie w konkury o białą panienkę
Który przedniejszy dostanie jej rękę?
W posagu dziewiczym goryczy łzy i zgryzota
Wiano spłacicie z plonów ziemskiego żywota
Stawajcie w konkury
prosimy we włości
posilcie wątłe dusze
spocznijcie martwe kości
Stańcie w konkury o białą panienkę
Poślubcie dziś wieczność
By spłodzić wiosenkę
Jest wielka prawda przewiana w dziejowych wialniach
Omłócona cepami wieczności
Koszona sierpami nieskończoności
Zbierana z pól ducha
Na których zastępy siewców
Wydeptały drogi mleczne żywotów
Z pranikąd - ku nieznanemu
Jest owa wielka prawda
Plonem odwiecznych zaślubin
Owocem wielkiego tanu
W rytmie kosmicznych oberków
Z gwiazd, przez gwiazdy, do gwiazd
Zza wielkiej rzeki przez miedze
przez miedze za wielką rzekę
Ślubny korowód śmierci
- małżonki wszystkich
|
||||
4. |
Ponad świat z kamienia
07:39
|
|||
W kraju z kamienia, wszystko co wzrośnie
wykute jest w kamiennej płycie nieba
w szarej dali i w przestworze z ołowiu
odcina się od świata wiszący nad nim miecz
Jest niepokorna żądza w tej kamiennej stałości
i odwieczne pragnienie by uczynić ją twardszą
I zdaje się, że wiszące w górze ostrze
zastygłe jest jak ona w niebiosach
I wielki epos
wykuty z gwiazd
rozsypie się wnet
w popiół i gruz
Jego wersety
ulecą jak dech
poniesie je w świat
odwieczny poeta
W kraju z kamienia, wszystko co nad nim
skryte jest ponad kamienną płytą nieba
w szarym półmroku i w duszach z ołowiu
widać jedynie jasne światła jarmarku
Jest niepokorna żądza w tej głuchej duchocie
i odwieczne pragnienie by uczynić ją gęstszą
I zdaje się, że wiszące w górze ostrze
zamarłe jest jak ona w ciemnościach
I wielka góra
wykuta z dziejów
rozsypie się wnet
w popiół i gruz
Jej szare serce
odetchnie mrozem
i zacznie bić
tętnem poezji
Ponad wsie i kamienne miasta nocy
Nocy którą odlano z ołowiu
Ponad lasy i skamieniałe zagony
Zagony, które zapomniał czas
Ponad świat z kamienia
wznosi się miecz ze złota
Słoneczne ostrze świtu
w rękach władzy niebios
I miecz niespiesznie spada
na kamienny pancerz dziejów
I głaz bryzga krwią
Topnieje ołowiany mrok
I wielka tragedia
wykuta z nadziei
rozsypie się wnet
w popiół i gruz
Jej dawni aktorzy
powrócą z niebytu
i zasieją odłogi
ziarnem nowego eposu
|
||||
5. |
Czarne dunaje
07:42
|
|||
Czarne dunaje będą mym grobem
w kraju gdzie cisza pisze poezję
bezdźwięczne eposy o niebyłych dziejach
do martwych dźwięków widmowych gęśli
Kraj mi zaśpiewa
Odlegle kołysanki
Utkane z szumu wiatrów
W koronach przydrożnych topoli
Lecz drogi dziś puste
i topole zerkają w nieba
Gdy nie ma wędrowca
Który by pokłon odebrał
Przebyłem bezkresy
bezkresy żurawich otchłani
skąd ptasi wędrowcy
nie wróćili oczekiwani
Przebyłem przestwory
przestwory łabędzich wyrajów
od prakuźni duszy
do najdalszych dunajów
Czarne dunaje będą mym grobem
w kraju nieznanym choć znajomym
w kraju rodzinnym chociaż obcym
w kraju skąd wszystkie wody biorą pęd
I te dunaje,
rzeki jak żyły kraju
I te dunaje
choć z dawna poczerniałe
zabarwi na nowo moja krew
Czarne dunaje będą mym grobem
tam gdzie głucho dźwięczy grom
zza ołowianej zasłony nieba
przebija się jaskółczy śpiew
Czarne dunaje będą mym grobem
I spłynę wraz z nimi do źródeł śmierci
posłanie spisane w martwych mowach
Wydeptane w zmarzniętych popiołach
Czarne dunaje
zrodzą czarne lilie
i w końcu wzejdzie
słoneczne kwiecie
Z czarnych dunajów
wzejdzie krwawe Słońce
i otuli swym blaskiem
ziemi serce uśpione
|
||||
6. |
Poezja pustego pola
06:55
|
|||
Nakryty świat
czarną pierzyną ciszy
nieba tak ciężkie
że zdają się spadać
nad pola jałowe
zwala się chmurna masa
i miażdży swym cieniem
dziko wyrosłe zboża
Pola jałowe! rżysko zmarłej idei
jak gleba spalona słońcem
serca zgasłe w popiele
Pod niebem nabrzmiałym
w drżącej godzinie zmiany
pogorzeliska życia
chowają w sobie żar
Ten Żar jest jak ptak
Żar-ptak z wymarłych wyrajów
ostatnia iskra ognia
na niebie kutym z popiołu
Lećże ptaszę! Podpal czarne obłoki!
Z pola pustego daję ci żar
Żarem zasiej swe pola
Niech zrodzą one plon Ognia
Śród miedzy zapal swą gwiazdę
Jutrzenkę wieczności
Niech blask jej rozerwie
Stalowe kajdany chmur
Ziemie sczerniałe!
Nieba nabrzmiałe!
Pieśń wybrzmiewa z wieży niedoli!
Pomiędzy światy
zrujnowane chaty
niesie się z jękiem wiatru
w omszałe ruiny trzebiszcz
Jest wielka ofiara
Przyrzeczona z dawien obiata
Zakładzina pod życie
Które dopiero wzrasta
Nieba stalowe! żarna przepadłych idei
jak ziarno zmielone na nicość
plony przewiane w bezkresy
Nad glebą sczerniałą
w drżacej godzinie zmiany
ugory cichej śmierci
chowają w sobie dar
Ten dar jest jak zaczyn
Zaczyn nowego chleba
Nowy korowaj młodości
przeciwko kajdanom czasu
Wzrastaj młodości! Rozerwij rdzawe kajdany!
Z pola pustego daję ci żar
Żarem zasiej swe pola
Niech zrodzą one - plon Ognia
Śród miedzy zapal swą gwiazdę
Jutrzenkę wieczności
Niech blask jej rozerwie
Stalowe kajdany chmur
Niech wrasta w glebę Twój duch!
Niech wrasta w glebę Twój duch!
Twój duch jest jak ptak!
Ten ptak jest jak żar!
|
||||
7. |
Leluje
06:00
|
|||
W czarnym ogrodzie białej panienki
czarne leluje czekają jutrzenki
czarne leluje czekają jutrzenki
Dziewicze kwiecie człowieczej męki
kwitnie pod oknem białej panienki
kwitnie pod oknem białej panienki
Piękna jak zima, panienka cicha
W jej czarnym ogrodzie dusza nie dycha
W jej czarnym ogrodzie dusza nie dycha
Czarne leluje w noc rosną bezgwiezdną
byle doczekać zorzy nad miedzą
byle doczekać zorzy nad miedzą
W czarnym ogrodzie
Śród głogów i brzóz
bieli się lico
O oczach z czarnych wód
Panienka cierpliwa
Dogląda swe kwiecie
Choć nierychliwa
Króluje na świecie
|
||||
8. |
||||
Pogasły kwiaty młodych świtów
I wzrosły głogi wiecznych dni
Liche zbiory z martwych pól
zbierają blade duchy
Wieczny zmierzch, którym dusi się ziemia
I biały całun otula matczyne ciało
Gdy ta gaśnie w oczach dziecięcia
Mój kraj nazywa się śmierć
Rozstaje - jego twierdze
Stalowe wiatry - jego stanice
Mój kraj nazywa się śmierć
Ostatni jego rycerze
Pordzewiałe wdziewają przyłbice
Kiełkowałem na tej ziemi
I ta ziemia będzie mym grobem
Pochowam się sam na końcu dni
Pod poczerniałym morzem
Wieczny nów, którym dusi się niebo
I biały całun otula ciało dziecięcia
Gdy te gaśnie w matczynych oczętach
Ten kraj jest jak płótno
Wystrzępiony na krańcach
Połatane jego serce
pozszywane jego lędźwie
Jego rycerze są jak on
O postrzępionych chorągwiach
Połatane ich serca
pozszywane ich lędźwie
Mój kraj nazywa się śmierć
i nie mieszka w nim nikt
pola niosą pieśń
niebyłych żniw
I ta armia idzie naprzód
broczy krwią, co odbarwia rosę
krwią z serca, które czarne
równie czarne jak jej sztandar
I ta armia idzie naprzód
palić ognie na granicach
lecz te ognie na granicach nie rozgonią tego mroku
lecz te ognie uczynią ten mrok tym głębszym
|
||||
9. |
Na księżycowym jeziorze
02:12
|
Streaming and Download help
If you like Stworz, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp